Jean Hatzfeld Un papa de sang
3 participants
Page 1 sur 1
Jean Hatzfeld Un papa de sang
Reportaże Jean'a Hatzfelda znam od dawna. Dlatego kiedy zobaczyłam jego nazwisko na liście nominowanych do nagrody ucieszyłam się. Jego wcześniejsze teksty czytałam w polskim tłumaczeniu. To że reportaże Hatzfelda są bardzo dobre zdążyłam się przekonać. I tym razem nie zawiódł. Oczywiście lektura nie jest prosta, bo i temat nie jest taki. Ludobójstwo w Rwandzie za każdym razem będzie tak samo drastyczne i szokujące jak za pierwszym razem gdy się o nim czyta. We wcześniejszych książkach reporter jedzie do Rwandy, żeby porozmawiać z ocalałymi, oprawcami, świadkami ludobójstwa z '94 roku. Natomiast tym razem bohaterami jego opowieści "Un papa de sang" są dzieci, nastolatkowie, których rodzice przeżyli masakrę. Okazuje się, że wydarzenia sprzed 20 lat nadal zbierają swoje żniwa. Rzeź na Tutsi wciąż pozostaje tematem tabu wśród zarówno starszego jak i młodszego pokolenia. Wspomnienia wciąż żywe często stają się pretekstem kłótni i bójek. Dzieci Tutsi opowiadają o maniach i lękach swoich rodziców. Niektórzy z nich żyją w ciągłym strachu, myśląc skoro raz już doszło do tragedii, może dojść do niej po raz kolejny. Potomkowie Hutu są z kolei w równie trudnym położeniu. Nierzadko napiętnowani przez rówieśników, nie mają szansy dać się poznać, rozwijać ze względu na ich pochodzenie, a raczej ze względu na pochodzenie, czy przeszłość ich rodziców (którzy oboje bądź jedno z nich odsiaduje wyrok). Opowiadają o ciągłym zmaganiu się z piętnem dzieci zabójców. Bo czy to ich wina, że w takiej a nie innej rodzinie urodzili się i wychowali.
Obie strony starają się zrozumieć i mimo wszystko pytać i rozmawiać. Zarówno Tutsi jak i Hutu dociekają tajemnic historii, starają się dociec jak było naprawdę. Mimo bólu i wciąż niezagojonych ran zadają pytania, jeżdżą w miejsca gdzie dokonywano masakr. Próbują oswoić ten temat i choć w minimalnym stopniu szukać wyjaśnienia. Prawie w każdej opowieści powraca pytanie: Dlaczego Bóg mógł pozwolić na to co się stało? Każdy z nich ma na to różną odpowiedź.
Rwanda powoli wraca do życia, chociaż konflity o podłożu etnicznym nadal są obecne.
Książka podobała mi się. A nie jest łatwo pisać o ludobójstwie. Hatzfeld unika banału, nie podaje suchych liczb czy statystyk, nie roztkliwia się. Prostota z jaką pisze i trafność wyrażanych myśli tylko potwierdza jego klasę. Zresztą autor nie ingeruje w opowieści swoich rozmówców. Pozostawia je takimi jakie są. Jeden z polskich recenzentów Hatzfelda napisał tak: "Nie wiadomo, czy można zrozumieć. Ale żeby spróbować, trzeba najpierw wysłuchać. Hatzfeld robi to za nas."
I tak to jest i jestem mu za to wdzięczna.
Obie strony starają się zrozumieć i mimo wszystko pytać i rozmawiać. Zarówno Tutsi jak i Hutu dociekają tajemnic historii, starają się dociec jak było naprawdę. Mimo bólu i wciąż niezagojonych ran zadają pytania, jeżdżą w miejsca gdzie dokonywano masakr. Próbują oswoić ten temat i choć w minimalnym stopniu szukać wyjaśnienia. Prawie w każdej opowieści powraca pytanie: Dlaczego Bóg mógł pozwolić na to co się stało? Każdy z nich ma na to różną odpowiedź.
Rwanda powoli wraca do życia, chociaż konflity o podłożu etnicznym nadal są obecne.
Książka podobała mi się. A nie jest łatwo pisać o ludobójstwie. Hatzfeld unika banału, nie podaje suchych liczb czy statystyk, nie roztkliwia się. Prostota z jaką pisze i trafność wyrażanych myśli tylko potwierdza jego klasę. Zresztą autor nie ingeruje w opowieści swoich rozmówców. Pozostawia je takimi jakie są. Jeden z polskich recenzentów Hatzfelda napisał tak: "Nie wiadomo, czy można zrozumieć. Ale żeby spróbować, trzeba najpierw wysłuchać. Hatzfeld robi to za nas."
I tak to jest i jestem mu za to wdzięczna.
Małgosia Sobaszek- Liczba postów : 9
Registration date : 12/10/2014
Re: Jean Hatzfeld Un papa de sang
Wszystkie przemyślenia Gosi dotyczące książki Hatzfelda są trafne. Młodzież rzeczywiście pokazuje, odsłania swoje wspomnienia, uczucia i problemy związane z ludobójstwem w Rwandzie. Ewidentnie widać, że po 20 latach, ten temat nadal wpływa na życie mieszkańców Rwandy nawet na tych najmłodszych, którzy nie mają możliwości pamiętać tego, co wówczas się wydarzyło, którzy nadal nie rozumieją, i właśnie dlatego zadają pytania. Odnoszę wrażenie, że te dzieci są wewnętrznie rozdarte, nie odczuwają spokoju i według mnie nie wiąże się to jedynie z samym czynem ludobójstwa. Tu chodzi o coś więcej, prawdopodobnie o rodziców, którzy milczą, którzy zamknięci w swoim cierpieniu nie potrafią lub nie chcą o nim mówić. Każdy wie, że ciężar milczenia i tajemnicy najbardziej rani człowieka. W co wierzyć? Komu wierzyć? Co się naprawdę wydarzyło i dlaczego? Takim pytaniom młodzi mieszkańcy Rwandy muszą stawić czoła, a nie jest to proste, kiedy nie ma nikogo, z kim można byłoby porozmawiać. Sądzę, że warto powiedzieć, że to społeczeństwo cierpi, i jeszcze długo będzie cierpieć. Mimo bólu, strachu i różnic, młodzi ludzie są zgodni, że należą do jednej grupy etnicznej, a jest to bardzo ważne, ponieważ daje to nadzieję, że społeczeństwo będzie potrafiło się zjednoczyć, i że tak dramatyczne wydarzenie nie powtórzy się ponownie.
Książka Hatzfelda jest obiektywna, dzięki relacjom pochodzącym zarówno z rodzin Hutu i Tutsi. Hazfeld nie ocenia, nie komentuje, zachowuje dystans, ale zadaje pytania by zrozumieć, i słucha by pozwolić zrozumieć innym również ofiarom wydarzeń z 1994 roku.
Książka Hatzfelda jest obiektywna, dzięki relacjom pochodzącym zarówno z rodzin Hutu i Tutsi. Hazfeld nie ocenia, nie komentuje, zachowuje dystans, ale zadaje pytania by zrozumieć, i słucha by pozwolić zrozumieć innym również ofiarom wydarzeń z 1994 roku.
Weronika Ogrodnik- Liczba postów : 7
Registration date : 06/10/2015
Re: Jean Hatzfeld Un papa de sang
Zgadzam się z obserwacjami Weroniki. W powieści panuje atmosfera niedopowiedzeń, ciężaru historii, trudny temat został świetnie i niepretensjonalnie ujęty ale... strasznie to było nudne.. Nie chcę wykazać się brakiem wrażliwości, ale powtarzalność historii wszystkich bohaterów mnie przygniotła. Historii, raczej struktury każdego rozdziału. Patrzę na nominowane książki również pod kątem językowym i hm.. strukturowym i tej chyba po prostu nie rozumiem. Może autor chciał pokazać jak wielu młodych cierpi za czyny swoich ojców, ale w pewnym momencie miałam już dość. Według mnie książka ta nie nadaje się na Goncourtów. Sposób opowiadania trudnej historii jest na pewno wyjątkowy, ale nie jedyny w swoim rodzaju i mojego serca nie porwał.
Antonina- Liczba postów : 9
Registration date : 30/09/2013
Page 1 sur 1
Permission de ce forum:
Vous ne pouvez pas répondre aux sujets dans ce forum
|
|