Titus n'aimait pas Bérénice Nathalie Azoulai
3 participants
Page 1 sur 1
Titus n'aimait pas Bérénice Nathalie Azoulai
Powieść zaczyna się wraz z końcem związku – romansu między współczesną Bérénice i żonatym Titusem. Bohaterka przepełniona rozrywającym serce żalem postanawia pochylić się nad życiem i dziełami mistrza w opisie kobiecych cierpień – Racine’em. Dzisiejsza Bérénice zadaje sobie pytanie w jaki sposób Racine doszedł do tak trafnego poznania kobiecej psychiki, ale także i zauważa odmienność jednego z jego dzieł. Otóż, „Bérénice” jako jedyna nie przedstawia tradycyjnego schematu nieszczęśliwej miłości, ujętego w pozostałych sztukach: to jest, że jeśli X kocha Y to Y kocha Z. Bérénice kocha Titusa, a Titus kocha Bérénice?
W tym momencie książki przenosimy się do czasów młodości Racine’a. Towarzyszymy mu w szkole, a nawet i dowiadujemy się z czego się spowiadał, czytamy o jego pierwszych kontaktach z kobietami i ich emocjonalnością.
Na samym końcu powieści wracamy do współczesności. Bérénice jest zasypywana wiadomościami od znajomych, a nawet i żony Titusa, który jest umierający i pragnie zobaczyć po raz ostatni swoją kochankę. Bérénice, początkowo zdecydowana, aby nie ulegać tym prośbą, ostatecznie jedzie na spotkanie ze swoim ukochanym. Jednak tuż przed drzwiami jego pokoju, zawraca i ucieka nie zobaczywszy Titusa.
Lektura tej powieści wywołała we mnie naprawdę niejednoznaczne uczucia i myślę, że głównie to było jej zaletą. Z jednej strony niezmiernie długi opis życia Racine’a – który nie wywoływał u mnie poczucia nudy, lecz pewnego rodzaju niezrozumienia : jak i skąd możemy się dowiedzieć, że Racine – osoba historyczna, otrzepywał sobie piasek ze spodni odczuwając przy tym określone emocje? Ogólnie rzecz ujmując zbyt szczegółowa biografia wydała mi się nazbyt niewiarygodna. Oraz dlaczego dzisiejsza Bérénice, kochając Titusa życzy mu wszystkiego co najgorsze (piszę tu o fragmencie, w którym dowiaduje się ona, że ból odczuwany przez Titusa osiągnął już prawie najwyższy z możliwych stopni, a ona mówi, że chciałaby dla niego jeszcze większych cierpień)? Z drugiej jednak strony w XXI wieku odnajdujemy książkę, której główna bohaterka jest zafascynowana Racine’em, książkę, która pokazuje nieśmiertelność XVII wiecznego geniuszu, a nader wszystko uświadamia w jak dużym stopniu każdy z nas może czerpać z literatury odnajdując w niej siebie samego.
Na końcu chciałybyście jeszcze zapewne wiedzieć, czy Titus kochał Bérénice... « vouloir comprendre ce qu’on appelle l’amour, c’est vouloir attraper le vent. Au jeu de marguerite, on pourrait arracher n’importe lequel des pétales, ŕ la folie, passionnément, pas du tout. »
Zachęcam
W tym momencie książki przenosimy się do czasów młodości Racine’a. Towarzyszymy mu w szkole, a nawet i dowiadujemy się z czego się spowiadał, czytamy o jego pierwszych kontaktach z kobietami i ich emocjonalnością.
Na samym końcu powieści wracamy do współczesności. Bérénice jest zasypywana wiadomościami od znajomych, a nawet i żony Titusa, który jest umierający i pragnie zobaczyć po raz ostatni swoją kochankę. Bérénice, początkowo zdecydowana, aby nie ulegać tym prośbą, ostatecznie jedzie na spotkanie ze swoim ukochanym. Jednak tuż przed drzwiami jego pokoju, zawraca i ucieka nie zobaczywszy Titusa.
Lektura tej powieści wywołała we mnie naprawdę niejednoznaczne uczucia i myślę, że głównie to było jej zaletą. Z jednej strony niezmiernie długi opis życia Racine’a – który nie wywoływał u mnie poczucia nudy, lecz pewnego rodzaju niezrozumienia : jak i skąd możemy się dowiedzieć, że Racine – osoba historyczna, otrzepywał sobie piasek ze spodni odczuwając przy tym określone emocje? Ogólnie rzecz ujmując zbyt szczegółowa biografia wydała mi się nazbyt niewiarygodna. Oraz dlaczego dzisiejsza Bérénice, kochając Titusa życzy mu wszystkiego co najgorsze (piszę tu o fragmencie, w którym dowiaduje się ona, że ból odczuwany przez Titusa osiągnął już prawie najwyższy z możliwych stopni, a ona mówi, że chciałaby dla niego jeszcze większych cierpień)? Z drugiej jednak strony w XXI wieku odnajdujemy książkę, której główna bohaterka jest zafascynowana Racine’em, książkę, która pokazuje nieśmiertelność XVII wiecznego geniuszu, a nader wszystko uświadamia w jak dużym stopniu każdy z nas może czerpać z literatury odnajdując w niej siebie samego.
Na końcu chciałybyście jeszcze zapewne wiedzieć, czy Titus kochał Bérénice... « vouloir comprendre ce qu’on appelle l’amour, c’est vouloir attraper le vent. Au jeu de marguerite, on pourrait arracher n’importe lequel des pétales, ŕ la folie, passionnément, pas du tout. »
Zachęcam
NatM- Liczba postów : 10
Registration date : 08/10/2015
Titus n'aimait pas Bérénice Nathalie Azoulai - rozmowa z autorką
Na razie wstawiam link do rozmowy z autorką ksiązki przeprowadzoną w France Info: http://www.franceinfo.fr/emission/le-livre-du-jour/2015-2016/nathalie-azoulai-titus-n-aimait-pas-berenice-08-10-2015-13-16
Iustynian- Liczba postów : 2
Registration date : 08/10/2015
Re: Titus n'aimait pas Bérénice Nathalie Azoulai
"Titus n’a pas aimé Bérenice" to książka przeplatająca dwie historie. Na początku poznajemy bohaterkę, nieszczęśliwą „ofiarę” niespełnionej miłości, romansu. Wraz z jego zakończeniem, sięga ona po dzieła Racine’a, co przenosi nas na drugą płaszczyznę powieści. Odnajdujemy w niej życie młodego Jeana Racine’a, początek jego kariery oraz drogę, którą musiał przebyć, aby osiągnąć sukces. Lata młodzieńcze, w pewien sposób uwarunkowane przez religię i trzech mistrzów, zamiłowanie do poezji i autorów starożytnych mają kluczowy wpływ na dalszą część jego życia. Dość szczegółowy opis biograficzny ukazuje nam pełną drogę kariery literackiej i politycznej bohatera, jak również stronę prywatną – kontakty z aktorkami, relację z żoną. Mniej więcej w środku powieści, w jednym rozdziale, na powrót przenosimy się do czasów współczesnych. Główna bohaterka zostaje poproszona o wizytę u konającego kochanka przez, co jest dość zadziwiające, jego żonę. Na początku waha się, jednak w końcu decyduje się zobaczyć Titusa po raz ostatni. Wkrótce po tym, on umiera. Książka kończy się rozważaniem na temat miłości.
Książka nie przypadła mi do gustu. Z powodu długich i szczegółowych opisów była dość nużąca. Na samym początku powieści, imiona Racine’a oraz jego mistrza (które były takie same) wciąż się myliły i trudno było dobrze zrozumieć akcję. Poza tym, wtrącenia z teraźniejszości były według mnie niezbyt interesujące i nic nie wnosiły do tekstu- równie dobrze można by je pominąć, co dawałoby większą spójność.
Książka nie przypadła mi do gustu. Z powodu długich i szczegółowych opisów była dość nużąca. Na samym początku powieści, imiona Racine’a oraz jego mistrza (które były takie same) wciąż się myliły i trudno było dobrze zrozumieć akcję. Poza tym, wtrącenia z teraźniejszości były według mnie niezbyt interesujące i nic nie wnosiły do tekstu- równie dobrze można by je pominąć, co dawałoby większą spójność.
monikagrajek- Liczba postów : 2
Registration date : 11/10/2015
Re: Titus n'aimait pas Bérénice Nathalie Azoulai
Ja doceniam styl tej książki, to jak autorka posługuje się językiem, aby scharakteryzować poszczególne środowiska. Niemal cała powieść jest napisana w czasie teraźniejszym, lecz kiedy Racine opuszcza Port-Royal używanych czasów jest więcej. Możemy też śledzić domniemaną drogę, jaką przebył Racine w poszukiwaniu swojego języka. Jednak całość wydaje mi się w pewnym sensie wyprana z emocji.
Moim zdaniem ta książka wpisuje się w zamiłowanie francuskich autorów do formy, do stawiania jej nieco ponad treścią. Nie twierdzę, że jest w tym coś złego, lecz ta książka mnie nie porywa.
Moim zdaniem ta książka wpisuje się w zamiłowanie francuskich autorów do formy, do stawiania jej nieco ponad treścią. Nie twierdzę, że jest w tym coś złego, lecz ta książka mnie nie porywa.
Iustynian- Liczba postów : 2
Registration date : 08/10/2015
Page 1 sur 1
Permission de ce forum:
Vous ne pouvez pas répondre aux sujets dans ce forum
|
|